Strona 1 z 1

Projekt w Norwegii. Relokacja?

: 05 paź 2019, 17:42
autor: Ansgar
Dzień dobry,

Słowem wstępu, pracuję aktualnie dla firmy z sektora IT, na codzień zajmuję się wdrażaniem oprogramowania dla działów utrzymania ruchu. Przez ostatnie niespełna dwa lata pracowałem głównie zdalnie dla klientów z Kanady, Australii czy Emiratów Arabskich, aczkolwiek jakiś czas temu przydzielono mnie do klienta z Norwegii. Tenże klient kładzie duży nacisk na pracę z jego biura, to też ostatnich 9 tygodni latam tydzień w tydzień z Wrocławia do Bergen. Pierwsza faza, mająca na celu przedstawienie klientowi okrojonego rozwiązania (tzw. Proof of Concept), potrwa do końca roku. Jeżeli klientowi odpowiadało będzie rozwiązanie firmy dla której pracuje, i zdecyduje się na pełne wdrożenie, projekt potrwa kolejnych 18-24 miesięcy.

I teraz kwestia do rozważenia.
Nie "uśmiecha mi się" latanie tydzień w tydzień przez 2 lata, tak więc planuję zaproponować pracodawcy relokację. (Żadne sprawy prywatne mnie przed tym nie powstrzymują)
Z jednej strony będzie to dla firmy opłacalne pod względem finansowania moich lotów, pobytów w hotelu oraz straconego czasu podróży (ok. 10h tygodniowo)
Z drugiej strony zaś, oczekiwałbym podpisania umowy z Norweskim biurem, a nie bez powodu zdaje się być to, że firma otworzyła oddział w Polsce i tam zatrudnia pracowników... (Choć nie tylko, współpracuję z równymi rangą osobami zatrudnionymi niemalże w każdym z europejskich krajów)


Przychodzą mi do głowy co najmniej trzy rozwiązania.

1. Zostać przy Polskiej umowie, otrzymywać dodatek delegacyjny a wynajem mieszkania zostawić pracodawcy
2. Nalegać na umowę Norweską, i przyjąć wszelkie koszty życia na siebie (plus otrzymać auto służbowe, które Polskim pracownikom się nie należy)
3. Próbować "wycisnąć" coś więcej, np. nalegać na umowę Norweską ORAZ finansowanie wynajmu mieszkania przez pracodawcę.

Czy ktoś z was spotkał się z podobną sytuacją? Jak sądzicie, na ile będę mógł pozwolić sobie przy negocjacjach z pracodawcą? Może ktoś z was zna zwyczaje panujące w branży? Nie znalazłem się wcześniej w podobnej sytuacji, i nie wiem na jaką elastyczność mógłbym pozwolić sobie w takich negocjacjach.

Dodam, że moja aktualna stawka, to delikatnie poniżej połowy tego co zarabiają moi "rówieśnicy" z oddziałów angielskich, i ok. 15% stawki godzinowej którą obciążany jest klient, tak też śmiem sądzić, że pracodawca ma wciąż spory zapas na wspominane przeze mnie potencjalne negocjacje.

Będę wdzięczny za podzielenie się waszymi opiniami, za które z góry dziękuję!